Módlmy się wraz z papieżem Franciszkiem o coraz szerszy dostęp do Mszy Trydenckiej
Autor: x. dr Kamil Mielniczuk
Na wstępie trzeba zaznaczyć, że tytuł jest specjalnie prowokacyjny, jednakże nie jest pozbawiony sensu. Ktoś może się zdziwić: jak to ma współgrać po Traditionis Custodes (warto przeczytać mój tekst)? Niemniej papieska intencja na styczeń wskazuje nam na coś ciekawego, a brzmi ona:
O docenienie daru różnorodności w Kościele.
Módlmy się do Ducha Świętego, aby pomógł nam rozeznać dary różnych charyzmatów we wspólnotach chrześcijańskich i odkryć bogactwo wielu tradycji liturgicznych wewnątrz Kościoła.
Jestem świadom, że motywacja autora mogła być inna niż moje odczytanie, ale warto nad tą intencją pochylić się głębiej.
Charyzmat
Na początku należy podkreślić, że charyzmaty są „ukierunkowane na łaskę uświęcającą i mają na celu dobro wspólne Kościoła”[1] i są odpowiedzią „na różnorodne wymogi pojawiające się w dziejach Kościoła”[2]. Wreszcie Duch Święty „rozdziela między wiernych wszelakiego stanu także szczególne łaski, przez które czyni ich zdatnymi i gotowymi do podejmowania rozmaitych dzieł lub funkcji mających na celu odnowę i dalszą pożyteczną rozbudowę Kościoła”[3]. Widzimy, że charyzmaty są po prostu dla zbawienia dusz i wzrostu Kościoła Świętego. Kościół podkreśla, że pod słowem „charyzmat” rozumie się najróżniejsze, czasem niewielkie i pospolite, dary ukierunkowane na uświęcenie i dobro Kościoła. Jan Paweł II w Redemptoris missio pisał, że „wewnątrz Kościoła istnieją różne typy służb, funkcji, posług i form ożywania życia chrześcijańskiego. Pragnę wspomnieć jako nowość, która wyłoniła się w ostatnich czasach w licznych kościołach, wielki rozwój ruchów kościelnych, obdarzonych ogromnym dynamizmem misyjnym…”. I tu należy podkreślić wielką charyzmatyczność ruchu wiernych przywiązanych do szeroko rozumianej Tradycji Katolickiej. Widzimy, że jest to ruch, który prowadzi wielu do życia w łasce uświęcającej i osobistego uświęcania, ruch, który wydaje owoce w postaci licznych powołań i katolickich rodzin, a także ma ducha misyjnego. Dla wielu odkrycie bogactwa liturgii i tradycyjnej duchowości katolickiej stanowiło moment przemiany duchowej. A co jest ważniejsze nad zbawienie dusz? Jeśli coś temu służy i buduje Kościół, to na pewno jest wartym zachowania. Jako że „konkretne dzieła, związane z odpowiednimi charyzmatami, odpowiadają na potrzeby czasu, a więc są związane z potrzebami Kościoła i świata w danym momencie dziejów”[4], widzimy, że w dzisiejszym świecie jest wielka potrzeba sacrum, ciszy, skupienia, podkreślenia zapomnianych prawd (jak np. ofiarniczego charakteru Mszy Świętej), ortodoksji itd. Szczególnie wyrażają to sami młodzi, którzy pisali:
Jako młodzi ludzie tęsknimy za sacrum w świecie, który oferuje nam profanum; tęsknimy za tym co jest głębokie, w świecie, który oferuje nam to co banalne, tęsknimy za pokojem i mądrością, w świecie, który oferuje nam szaleństwo. Tęsknimy również za wspólnotami katolickimi, których liturgia odzwierciedla to, w co wierzymy: że w Najświętszym Sakramencie Jezus Chrystus jest dla nas prawdziwie obecny. Tęsknimy za szacunkiem w i wobec Liturgii w hołdzie dla Pana Świata, który zstąpił do nas w Eucharystii, aby stać się pokarmem dla naszych dusz oraz dla nawrócenia świat[5].
Kwestia Mszy Trydenckiej (oraz szeroko rozumianego tradycjonalizmu) w kontekście szansy dla Nowej Ewangelizacji i duszpasterstwa młodzieży to temat na oddzielny tekst. Tu warto tylko zwrócić uwagę, że jest to ruch, który swoim charyzmatem odpowiada na bieżące potrzeby Kościoła. Czasem osoby sceptyczne pytają „Czy Msza Trydencka jest odpowiedzią na całe zło?”. Czy na całe, to nie wiem, ale zdecydowanie jest pewną odpowiedzią i szansą, pewną różnorodnością charyzmatów, która jest pomocą dla ubogacenia Kościoła, a do tego wzywa papież.
Co więcej, jestem gotów stwierdzić, że działalność Ducha Świętego szczególnie widać w tym, że większość „tradycjonalistów” trzyma się Kościoła wbrew tym sygnałom, które sam Kościół wysyła. Bo jakże często na poziomie fundamentów wierni Tradycji są pozostawieni sami sobie, nieobjęci większą troską duszpasterską, pomijani i pozostawieni na pastwę samodzielnej „formacji”. Dodać trzeba oczywiście głosy płynące „z góry”, że są wiernymi drugiej kategorii, nikomu niepotrzebnymi. A jednak mimo to ogromna większość trwa przy Kościele, formuje się na ile może i na ile mają szczęście posiadać gorliwego duszpasterza, a także rozwija swoje życie wewnętrzne. Pomimo tego, że niejednokrotnie tradycjonaliści mają pod górkę – i rodzi to u niektórych frustrację, złość, a także myślenie rozłamowe – to jednak większość podejmuje ten krzyż, który nakłada na nich Kościół, i idzie drogą wiary.
Stąd widzimy, że bogactwo duchowości Kościoła bierze się z różnorodności charyzmatów, które wymagają szanowania i pielęgnowania. Porównać można to do ciała, gdyż
podobnie jak w naturze ciało nie powstaje przez nagromadzenie pierwszych lepszych i jakich takich członków, lecz składa się z organów, czyli z członków, z których każdy ma swój odrębny cel i w dokładnym porządku są wszystkie rozłożone, tak i Kościół dlatego właśnie zowiemy ciałem, że tworzy się poprzez dobór i układ właściwych, a zgodnych części i składa się z członków różnych, ale nawzajem odpowiadających[6].
W tym ciele jest też miejsce dla Mszy Trydenckiej i tradycjonalistów; co więcej, jest to ważne miejsce, tak jak poszczególne członki ciała są ważne, wymagają troski, szacunku i współpracy. We wspomnianej już adhortacji Jan Paweł II pisał:
żywe poczucie kościelnej komunii, będące darem ducha Świętego, który także domaga się od naszej wolności udzielenia odpowiedzi, wyda swój cenny owoc w postaci harmonijnego uznania w „jednym i katolickim” Kościele wartości bogactwa powołań i warunków życiowych, charyzmatów, posług, zadań i odpowiedzialności, a także podejmowanej z większym przekonaniem i bardziej zdecydowanej współpracy między grupami, stowarzyszeniami i ruchami katolików świeckich, prowadzącej do solidarnego realizowania wspólnej zbawczej misji kościoła. Już sama w sobie komunia ta jest pierwszym wielkim znakiem obecności Chrystusa zbawiciela w świecie[7].
Widzimy, że to zrozumienie dla tradycjonalistów już samo w sobie jest znakiem, że Chrystus jest pośród nas, bo szanujemy braci o odmiennym charyzmacie i pozwalamy im służyć zbawczej misji Kościoła. Oczywiście działa to w dwie strony – osoby przywiązane do Tradycji Katolickiej muszą zwalczać syndrom oblężonej twierdzy i wychodzić z otwartością do osób o innym charyzmacie, ale wnosząc też swój charyzmat krytycznego spojrzenia poprzez pryzmat Tradycji.
Tradycja liturgiczna
Liturgia jest czymś ogromnie ważnym dla Kościoła, gdyż „przez słowa i ryty z pokolenia na pokolenie przekazywana jest wiara jako postawa wobec Boga, związane z nią prawdy wiary i zasady życia. W centrum jednak stoją nie jakieś prawdy i zasady, ale Ten, który powiedział o sobie, że jest Prawdą (J 14,6)”[8]. Czyli całość obrzędów liturgicznych prowadzi do Chrystusa i ma nas z Nim jednoczyć. Stąd całe bogactwo różnych tradycji liturgicznych to różne drogi prowadzące do Chrystusa: odkrywając je, odkrywamy całkiem nowe ścieżki, czasem szczególnie pasujące do naszej duszy, które pozwolą nam ściślej jednoczyć się ze Zbawicielem. Święta liturgia jest również najwyższą formą modlitwy chrześcijańskiej, jest „uprzywilejowanym «miejscem» spotkania chrześcijan z Bogiem i Tym, którego On posłał, Jezusem Chrystusem”[9]; miejscem doświadczania miłości Boga i Jego obecności[10]; w niej to Bóg mówi do człowieka w każdym czasie i czeka na jego odpowiedź[11]; jest ona – zgodnie ze słowami św. Piusa X – najważniejszym i koniecznym źródłem ducha prawdziwie chrześcijańskiego ; to w niej człowiek uczy się również udzielać tej odpowiedzi, gdyż „liturgia to wielka szkoła duchowości”. Stąd liturgie, będące świadectwem wiary i modlitwy pokoleń, są dla nas szkołą, jak dziś przeżywać wiarę. Ogromne znaczenie mają tu tradycyjne ryty liturgiczne, których historia sięga wielu wieków wcześniej. Właśnie współcześnie człowiek najbardziej potrzebuje takiego zakotwiczenia w niezmienności, w szkole, która wychowała tylu świętych. Można powiedzieć, że tradycja jest odpowiedzią na pytania teraźniejszości.
Całość naszej wiary wyraża się w liturgii, a liturgia kształtuje naszą wiarę, gdyż „Kościół wierzy tak, jak się modli”[12]. Dlatego Pius XI podkreślał, że istnieje „silna więź między dogmatem a świętą liturgią, między kultem chrześcijańskim, a uświęceniem wiernych”[13]. Widać, że liturgia nas formuje, z niej czerpiemy zdrowego ducha katolickiego. Stąd kwestia liturgii jest przyszłością, bo jak pisał kard. Ratzinger: „W sprawowaniu liturgii decyduje się przyszłość wiary i Kościoła”[14]. Od tego, jak będzie sprawowana i przeżywana liturgia, zależy wszystko. To w niej Kościół nie tylko działa, ale wyraża się przez nią, żyje nią i z niej czerpie siły do tego życia[15]. Odnawiając życie liturgiczne, zarówno na poziomie klasztorów, parafii, rodzin, jak i osobiste, odnawiamy Kościół. Stąd zainteresowanie liturgią powinno być obecne w życiu religijnym każdego chrześcijanina.
Ponadto liturgia jest czymś, co wychodzi na zewnątrz, jest formą dzielenia się wiarą i przyciągania do niej, dlatego można powiedzieć, że „Kościół ewangelizuje i daje się ewangelizować przez piękno liturgii”[16]. O pociągającej mocy Mszy Trydenckiej pisałem już wcześniej, a także powstało wiele innych artykułów, warto jednak podkreślić, że w tradycyjnej liturgii szczególnie widać wypełnienie słów papieża Franciszka. To, traktowane niejednokrotnie jako zarzut, przywiązanie do piękna tradycyjnej Mszy to po prostu wyraz miłości i chęć dzielenia się tą miłością i pięknem Pana Boga z całym światem.
Dlatego skarb, jaki mamy – w postaci bogactwa liturgii – trzeba poznawać i zgłębiać. Liturgia ma jednak to do siebie, że czerpiemy z niej najobficiej, gdy po prostu nią żyjemy, w niej uczestniczymy i celebrujemy. Dlatego ogromnie ważne jest, aby – zgodnie z papieską intencją na styczeń – poznać różne tradycje liturgiczne (wschodnie i zachodnie). Oczywiście uczestnictwo w większości z nich nie będzie możliwe, ale warto się tym chociaż zainteresować. Niemniej naszym podstawowym obowiązkiem jako katolików obrządku zachodniego, rzymskiego, jest uczestnictwo i poznawanie Mszy Tradycyjnej, Trydenckiej. Wszelkie inne tradycje liturgiczne będą na drugim miejscu, dopóki nie poznamy własnych korzeni. Robert Spaemann w obecności kardynała Ratzingera powiedział słowa:
Marzę o dniu, w którym każdy biskup zobowiąże swoich seminarzystów, aby poszli wielokrotnie na Mszę w starym rycie rzymskim. Nie jesteśmy przybłędami. Musimy wiedzieć skąd przychodzimy. To właśnie ci, którzy znają i kochają starą liturgię, dają gwarancję celebrowania nowej w sposób godny i piękny. Jest faktem, że lepiej nauczyć się tego, czym jest Eucharystia przez studium rytu tradycyjnego. Wydaje mi się, że przyszłość liturgii w Kościele łacińskim zależy od uszanowania tego przykazania, od którego Bóg uzależnił całe przeznaczenie ziemskie: czcij ojca i matkę swoją[17].
Ja bym odniósł te słowa do każdego wiernego – nie tylko seminarzystów, ale całego Ludu Bożego, czy to duchownych, czy świeckich. Każdy powinien poznać i wielokrotnie uczestniczyć (sprawować) we Mszy tradycyjnej. Dzięki temu, nawet jeśli ktoś z jakiegoś powodu zdecyduje się brać udział (czy celebrować w przypadku kapłana) głównie we Mszy Pawła VI, to będzie potrafił w niej pełniej uczestniczyć i rozumieć (a także sprawować); Najświętsza Ofiara nie będzie dla niego czymś zawieszonym w próżni. Liturgia wyrwana z korzeniami będzie obumierać, duchowość wiernego wyrwana z korzeniami będzie obumierać, kapłaństwo wyrwane z korzeniami będzie obumierać. A naszym zakorzenieniem jest tradycja liturgii rzymskiej.
Podsumowanie
Jak widać, tradycjonalizm jest pewnym charyzmatem w Kościele, który trzeba odczytywać jako dar i zadanie. Charyzmatem, który trzeba uszanować, pogłębiać i z nim współpracować wewnątrz Kościoła. Charyzmatem, który wymaga też duszpasterskiej opieki. Wreszcie też charyzmatem, którym warto się dzielić i proponować wiernym. Ten charyzmat jest szczególnie skupiony na tradycji łacińskiej liturgii. Pośród wielkiego bogactwa liturgicznego Kościoła to właśnie tradycyjna liturgia rzymska czeka szczególnie na nasze odkrycie, na pogłębienie i na szersze jej udostępnienie, a także na docenienie tej różnorodności w Kościele. I o to módlmy się w łączności z papieżem Franciszkiem.
Polecam dla poznających dopiero Tradycyjną Liturgię rzymską: Chcę przyjść na Mszę św. Trydencką. Co powinienem wiedzieć?
[1] KKK 2003.
[2] Jan Paweł II, Christifideles laici 24.
[3] Lumen gentium 12.
[4] Jan Paweł II Redemptionis Donum, za: P. Sawa, Charyzmaty w nauczaniu urzędu nauczycielskiego Kościoła.
[5] Suplement do dokumentu podsumowującego spotkanie przed Synodem o młodzieży.
[6] Pius XII, Mistici corporis Christi.
[7] Jan Paweł II, Christifideles laici 64.
[8] S. Sosnowski, Tradycja – wierność liturgii, liturgia – życie Tradycji.
[9] Jan Paweł II, Vicesimus quintus annus 7.
[10] Benedykt XVI, Deus Caritas est 17.
[11] Benedykt XVI, Audiencja generalna z 26.09.2012 Liturgia jest służbą i uczestnictwem w dziele Bożym.
[12] KKK 1124.
[13] Pius XI, Divini cultus.
[14] J. Ratzinger, Nowa pieśń dla Pana.
[15] Jan Paweł II, Dominicae Cenae 13.
[16] Franciszek, Evangelii Gaudium 24.
[17] „Christianitas” nr 35/2007, s. 126.
Marcin
Piękny trolling pontifeksa.